Witajcie,
dzisiaj króciutko różyczki na sztyfcie, oczywiście frywolitkowe.
co do zdjęć w nagłówku to oczywiście droga Prządko że sama robiłam ;-) cieszę się że Ci się podoba. Mam jeszcze kilka.
Wisior się robi, ja bym już chętnie zostawiła go takiego jakim go pokazałam, ale skoro pani życzy sobie aby był jeszcze większy i kolorowy, to nie pozostaje mi nic innego jak tuningować ;-)
Pozdrawiam Was serdecznie, następny post będzie już z wisiorem po przeróbce . Pa.
Ślicznie, choć na czarnych trochę nie widać tego kształtu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Śliczne są takie malutkie i delikatne:)) pozdrawiam Viola
OdpowiedzUsuńŚliczne różyczki.
OdpowiedzUsuńSztyfciki wspaniałe! Wszystkie, ale te stalowe wyglądają wyjątkowo atrakcyjnie:)
OdpowiedzUsuńA na kwiat w Twoim logo, Bożenko, nie mogę się napatrzeć! Prze-pięk-ny!
Ściskam serdecznie:)
Śliczne te różyczki :) i czekam na efekty, ciekawa jestem jak wisior będzie wyglądał po przerobieniu :)
OdpowiedzUsuńWitaj.
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam wszystkie Twoje wpisy, obejrzałam wszystkie zdjęcia. Jestem zauroczona.
A o do różyczek, używasz jakiegoś kleju?
Podziwiam i pozdrawiam :)
urocze kolczyki, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBożenko, dzięki. Chodzi mi o to, czy sztyfty są przyklejane do różyczek, bo mnie się nie udaje ich na stałe zamocować,wypadają przez dziurki. Same różyczki nawet zrobiłam i jestem z siebie dumna, że mi się udało.
OdpowiedzUsuńlubię te twoje różyczki...zresztą one mają swój urok;-)pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUrocze są te różyczki:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię je pleść. W ubiegłym roku miałam z nimi zawrót głowy, takim powodzeniem się cieszyły :) Ale przyznam, że ze sztyftami nie robiłam, tylko takie dyndające, a wyglądają super!
OdpowiedzUsuń